Menu

czwartek, 18 września 2014

Rozdział 9

*Luke*
Minęły trzy dni, a jej nie ma w szkole. Martwię się jak cholera, chociaż nie powinienem. Nie odpisuję na esemesy, nie ma jej w domu, nie przychodzi do kawiarenki, nie daje jakiegokolwiek znaku życia. To niewiarygodne, że jej mamy jeszcze tu nie ma i nie szuka jej razem z policją. To jej jedyne dziecko z tego co wiem, powinna się nią martwić, chociażby w najmniejszym stopniu. Oparłem się czołem o zimną szafkę szkolną i zacząłem głęboko oddychać. Szczerze mówiąc ona mnie nienawidzi i raczej nigdy się to nie zmieni, więc robię sobie tylko mętlik w głowię. Uderzyłem lekko otwartą dłonią o szafkę i przeklnąłem pod nosem. Nienawidzę tego, że znów musiałem się tutaj przeprowadzić. Znów mam tylko same problemy. Gdy chciałem oderwać się już od szafki usłyszałem głos Cat.
-Dzwoniła i powiedziała, że będzie dzisiaj w szkolę. - powiedział od razu, a ja szybko na nią spojrzałem.
-Przecież za chwilę będzie czwarta lekcja. - zauważyłem i uniosłem brwi, a dziewczyna tylko wzruszyła ramionami. 
-I co z tego? Ona przychodzi kiedy chcę. - westchnęła i już jej nie było. Co czułem w tej chwili? Jakby część mnie znowu wróciła. Znowu ją zobaczę, znowu będę mógł nasycić wzrok jej osobą. Jednak z drugiej strony znów będę skazany na jej puste spojrzenie i głupią gadkę. Gdyby się nie odzywała byłoby idealnie. Chociaż, nie. Nie mógłbym wytrzymać bez jej głosu. Nie tracąc już czasu poszedłem szybkim krokiem do klasy. Teraz historia, a z babką do historii nie ma co żartować, więc chwilę przed dzwonkiem już siedziałem w ławce i czekałem na pojawienie się Alli. 
Cóż nie zdziwiło mnie to, że drzwi do klasy otworzyły się w połowie lekcji i stanął w nich nie kto inny jak sama Wood. 
-Dzień dobry wszystkim zgromadzonym, chciałabym ogłosić, że dziś godzina dwudziesta wszyscy stawiają się u mnie i możemy tańczyć do rana! - krzyknęła podekscytowana, nawet nie zwracając uwagi na nauczycielkę. Cholera, wyglądała ślicznie. Rozpuszczone włosy, czerwona sukienka, do tego conversy i czapka. Nigdy nie pomyślałbym, że takie zestawienie może dobrze wyglądać, a tu proszę, zjawia się Alli i można uwierzyć nawet w magię. 
-Wood, co ty wyprawiasz? - oburzona nauczycielka wstała od biurka i szła ku brunetce. 
-Ups, sorrki. - dziewczyna zrobiła niby smutną minę, a po chwili uśmiechnęła się. - Ale jeśli poprawi pani to humor, to pani też jest zaproszona. - poklepał profesorkę po ramieniu i poszła do swojej ławki. 
Cała klasa była podekscytowana jej nagłym przybyciem i zaproszeniem na imprezę. Nikogo nie obchodziło, że był to środek tygodnia, a jutro trzeba być znowu w szkole. Każdy zamierzał przyjść i dobrze się bawić. Dziewczyna usiadła i rozpakowała swoje rzeczy. 
Zdecydowany, że dziś wybiorę się na tą imprezę po pół godzinie wyszedłem z klasy i razem z Ashtonem ruszyliśmy na szkolne podwórko. Gadaliśmy o mało ważnych rzeczach, kiedy podeszła do nas Cat.
-Co się stało słońce? - spytał blondyn widząc jej skwaszoną minę.
-Ona znowu to zrobiła, nienawidzę jej. - szepnęła dziewczyna, a w jej oczach zebrały się łzy. - Obiecała mi. Obiecała, że już nigdy tego nie weźmie i złamała obietnice. - Cat wytarła łze z policzka.
-Nie rozumiem o co ci chodzi. - przyznałem zdezorientowany. Za cholerę nie wiedziałem co mogą oznaczać słowa blondynki. Mówiła od rzeczy, niezrozumiale jak dla mnie. 
-Wzięła to cholerne świństwo. - warknęła. - Wróciła do ćpania. 
Zamarłem. Jak to? Alli ćpała? Jak długo? Dlaczego? Miałem mętlik w głowie i nie wiedziałem co się dzieje. Dlatego zachowywała się tak dzisiaj. To okropne.  Bez słowa wstałem i odszedłem od pary. Nie mogłem dłużej siedzieć w szkole i patrzeć na to wszystko. Musiałem pomyśleć. 
Kurwa mać, to niedorzeczne! Martwię się o osobę która ma mnie kompletnie w dupie, ale nic na to nie poradzę. Chciałbym się tyle dowiedzieć, chciałbym w końcu poznać przyczynę jej nienawiści do mnie. Nawet nie wiem kiedy nogi poniosły mnie do kawiarenki. Od razu jak wszedłem uderzył mnie zapach kawy. Nienawidziłem kawy, ale chyba teraz tylko ona mi pomoże. Podszedłem do lady, gdzie stała pani Cook.  
-Co się stało Luke? - spytała od razu, gdy mnie zobaczyła. Nie mogłem uwierzyć, że ona widzi to tak po prostu od razu jak kogoś zobaczy. 
-Małe problemy z Alli. - mruknąłem bez zastanowienia. - Mogłaby mi pani zrobić kawy? 
Kobieta nic nie odpowiedziała tylko szybko włączyła ekspres. Miałem taką ochotę z kimś porozmawiać, ale nie miałem z kim. Chociaż pani Cook była  dobrą osobą na takie pogawędki. Zawsze wiedziała co doradzić, jak wesprzeć, a co najlepsze dać kopa do dalszego działania.  
-Mów Luke co się dzieje. - westchnęła kobieta siadając na przeciwko mnie i patrząc uważnie. 
-Ja jej kompletnie za cholere nie rozumiem. - spuściłem głowę i złapałem się za włosy.  - Ona jest  zupełnie inna niż wszystkie dziewczyny, zabawna i w ogóle, ale za cholere nie umie tego wykorzystać. - wymamrotałem. 
-Była tutaj dzisiaj i wczoraj w czasie lekcji, pomogła mi trochę, pogadałyśmy. - przyznała pani Cook. - Wyznała mi parę szokujących faktów, ale nie mam zamiaru jej osadzać, w końcu jest pełnoletnia i ma prawo robić co chce, ale jednak mam nadzieję, że się opamiętania. 
-Co pani powiedziała? - spytałem od razu i podniosłem wzrok. 
-Nie wiem czy powinnam Ci o tym mówić.. - kobieta wymamrotałem, ale gdy zobaczyła moje błagające spojrzenie zaczęła mówić. - Mówiła, że strasznie pogłubiła się ostatniego czasu, ryzykuje bardzo biorąc narkotyki przy jej delikatnej anoreksji i nie odwiedza ostatnio w ogóle swojej siostry, ponieważ wszystkie pieniądze wyrzuca w błoto i głupio jej. - wyznała na wdechu kobieta i westchnęła. 
-Jak pani wyciągnęła z niej te informacje? - spytałem zszokowany i poprawiłem nerwowo włosy. Przecież ona nikomu, powtarzam nikomu, nie mówi o sobie, a co dopiero pani Cook. Nie żebym miał coś do niej, ale rozumiecie mnie chyba. 
-Można powiedzieć, że nie musiałam nic robić, sama mi wszystko powiedziała, chyba potrzebowała, żeby ktoś ją wysłuchał i nie osądzał. - kobieta uśmiechnęła się słabo i po chwili postawiła mi przed nosem kubek z kawą.  - A ciebie co tak naprawdę gryzie? 
-Ona. - przyznałem cicho. - Jest taka zimna, jakby w jej życiu nie było miejsca na jakiekolwiek uczucia, ale z drugiej strony z każdym się dogaduje, tylko nie ze mną, cały czas odrzuca mnie od siebie nawet, gdy powiem głupie cześć ona nie raczy mi odpowiedzieć. - jęknąłem z bezradności. 
-I pewnie chcesz wiedzieć czemu?  
-Jak niczego innego na świecie.  - przyznałem. 
-To przez twoje oczy. - pani Cook wyjaśniła, a ja spojrzałem na nią zdziwiony. - Masz dokładnie takie same oczy jak jej tata.  - wyjaśniła szybko. - Czemu to ją tak razi nie wiem, tego powiedzieć mi nie chciała, ale podejrzewam, że to z tęsknoty. Tęskni za swoim tatą i gdy tylko spojrzy w twoje oczy widzi go. Nie możesz nic z tym zrobić, ale postaraj się zdobyć jej zaufanie. Zrób coś na co ona zwróci uwagę. Tylko nic głupiego. - doradziła i poszła do jednego ze stolików zebrać zamówienie. 
Nie zwracając na nic uwagi po prostu wyszedłem z kawiarenki. Musiałem przemyśleć wszystko co usłyszałem. Teraz byłem pewny, że nie mam u niej szans, ale jednak miałem cichą nadzieję, że może jednak zdarzy się coś co to zmieni. W tamtej chwili nawet nie wiedziałem, że mam racje, ale wchodząc do domu dziewczyny i słysząc głośną muzykę wiedziałem, że coś ciekawego się dziś zdarzy. 
Stałem w kuchni przy wyspie, gdy usłyszałem jak ktoś mnie woła. Gdy tylko się odwróciłem nie mogłem uwierzyć w to co widzę. Sam Louis Tomlinson stał przede mną i uśmiechał się głupkowato. 
-Siema Hemmo. Kupę lat. - powiedział i wyciągnął w moją stronę rękę. 
-Lou, nie myślałem, że cię tu spotkam. - przyznałem zdziwiony i podałem mu rękę witając się tak jak dawniej. - Skąd ty się tu wziąłeś?  
-W sumie to razem z Allegro zorganizowaliśmy tą imprezę. - przyznał i rozejrzał się. - Zajebista co nie? - uśmiechnął się widząc jak wszyscy się bawią. 
-Taak, jest okay. - przyznałem i do głowy przyszedł mi głupi pomysł. - Louis masz coś? 
-Co? - chłopak spojrzał na mnie zdziwiony. 
-Dobra, nie udawaj idioty, pytam się czy masz coś. - warknąłem. Znałem Louisa nie od dziś i wiedziałem, że razem z resztą "paczki" jest głównym źródłem narkotyków w tym mieście. Chłopak rozejrzał się do około i westchnął. 
-Mam, ale to dla Alison, obiecała mi niezłe bzykanie za to. - zaśmiał się, a ja skrzywiłem. To obrzydliwe, jak oni tak mogą. 
-Daj mi to kurwa zapłacę Ci dwa razy więcej, będziesz mógł iść sobie na jakąś dziwkę, albo po prostu zwróć się do Harry'ego, a nie udajesz hetero od siedmiu boleści. - warknąłem i wyciągnąłem z kieszeni pieniądze. Chłopak posłusznie dał mi niepostrzeżenie narkotyk, a ja mu zapłaciłem. Szczerze, to nigdy nie brałem narkotyków, nawet nie miałem takiego zamiaru, ale dzisiaj mnie poniosło. Szybciej zrobiłem niż pomyślałem i takie są tego skutki. Odszedłem od niego i wyszedłem na dwór. Było ciepło, bardzo ciepło, a ja siedziałem na schodku i patrzyłem na woreczek przede mną. Nagle usłyszałem kroki za sobą i szybko schowałem w pięści narkotyki. Odwróciłem głowę i zobaczyłem ją. Miała na sobie to co w szkole i jak zwykle ten zimny wyraz twarzy. Wpatrywała się we mnie, a ja nie mogłem znieść dłużej jej wzroku. 
-Masz to zamiar wziąść, czy mi oddasz? - warknęła i stanęła przede mną. 
-Ani to, ani to. - wymamrotałem. 
-Oddaj mi to do kurwy. - powiedziała podniesionym głosem, a ja tylko pokręciłem głową. - Albo ty to weźmiesz,  albo ja! - krzyknęła. 
-Okey, dobra! - krzyknąłem i wstałem z miejsca. Podszedłem do stolika ogrodowego i westchnąłem. Nie wiedziałem jak się za to wszystko mam zabrać, ale oglądałem parę filmów i może to coś da. Nie wiało, więc spokojnie rozsypałem biały proszek. Z tego co zauważyłem było go na jeden raz. Wyjąłem z portfele dowód, oczywiście podrobiony,  i zacząłem układać proszek w cienką linie. Ręce mi drżały, a serce biło jak cholera. Nie pomagał mi fakt, że Alli stała nade mną i patrzyła na ręce. Zatkałem jedną dziurkę nosa i wyciągnąłem trochę. To samo powtórzyła na drugiej. W pierwszej chwili zakołowało mi się w głowie, ale później mogłem już prosto stać. 
-I co, zadowolona? - mruknąłem odwracając się, ale dziewczyny już tam nie było. Rozejrzałem się, ale nie mogłem jej nigdzie znaleźć. Wszedłem do domu, a kolory zaczęły się powoli rozmazywać co oznaczało, że narkotyk zaczął działać. Po chwili czułem się dziwnie lekko i roznosiła mnie energia. Nie wiem co działo się przez resztę imprezy, totalnie odpłynąłem. 









O boże przepraszam was spartaczyłam ten rozdział i jeszcze dodaje go tak późno.. Mam nadzieję, że nie gniewać się bardzo.. Rozdział krótki chyba dość idk nie będę się rozpisywać 
Mam nadzieję, że nie udusicie mnie za błędy, ale pisałam na telefonie wszystko, bo zjebałam komputer ✌ do następnego 
CZYTASZ=KOMENTUJESZ ❤❤

3 komentarze:

  1. Bardzo uwielbiam to opowiadanie <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zawsze wyszedl ci swietnie. Wiec rozpisywac sie nie bede. czekam na nn xx
    ineedangelinmylife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Wooooooooooooooow *.* I co za popierdolony szczeniak z tego Lukeya co on sobie myśli, takie ćpanie nie jest niczym fajnym, a co jak potem będzie miał flashback?? To nie tylko niszczy jego ale i jego przyszłość, jego najbliższych tak samo jest z Ally. Mam nadzieję, że sie opamiętają ;) I rozdział wspaniały jak zawsze ;) Kurczę popadam w kompleksy hahaha bo jak się okazuję moje pisanie przy twoim to tanie bazgranie 5-letniej dziewczynki ;) Powodzenia w pisaniu i do następnego ;*

    OdpowiedzUsuń