Menu

wtorek, 29 lipca 2014

Rozdział 2

 *Alli*
  -Chyba cię popieprzyło Cat, że będę siedzieć przy tym stoliku! - krzyknęłam szeptem do koleżanki i rozejrzałam się po stołówce.
   -Alli tylko jeden raz, proszę. - dziewczyna zrobiła swoją smutną, popisową minę, a ja zaśmiałam się.
   -Wiesz, że nie przepadam za nimi, a szczególnie za tym blondynem. - wywróciłam oczami i znów spojrzałam na przyjaciółke. - A po za tym i tak zrywam się z lekcji, idę do pracy, bo dzisiaj Mickey dzwonił i poprosił o pomoc. - wzruszyłam ramionami i poprawiłam plecak.
   -Alli nie możesz zrywać się z lekcji, przecież wiesz, że to niezgodne z regulaminem! - Cat spojrzała na mnie groźnie, a ja pokręciłam głową.
   -Powiedz mi dlaczego ja się z tobą przyjaźnie, co? - zapytałam i znów przeniosłam wzrok na wszystkich siedzących przy stolikach. Osób dzisiaj nie było dużo, o dziwo. Do tej szkoły chodzą same kujony i zawsze mają stu procentową frekwencję, więc dlatego zdziwiło mnie, że dziś nie ma około jednej drugiej osób.
   -Bo mnie kochasz i tylko ja rozumiem większośc twoich żartów. - z zamyśleń wyrwał mnie głos Cat. Znów szybko spojrzałam na nią i położyłam jej rękę na ramieniu.
   -Więc powinnaś wiedzieć, że mam głęboko w poważaniu szkolny regulamin i czy tego chcesz, czy nie, ja i tak zerwe się z zajęć. - poklepałam jej ramię, a po chwili uścinęłam ją. - Jakby coś się stało to dzwoń. - uśmiechnęłam się ostatni raz do przyjaciółki i machając jej wyszłam ze stołówki, a po chwili i ze szkoły.
Szybkim krokiem ruszyłam wzdłuż chodnika kierując się w miejsce pracy. Miałam dość daleko, ale dopóki nie dostanę wypłaty i nie kupię swojego wymarzonego motoru muszę wszędzie chodzić na nogach, albo dojeżdżać autobusem. Pewnie teraz zadajecie sobie pytanie czemu ona pracuje? Przecież ma cholernie dużo forsy. Hm, może i pochodzę z bogatej rodziny, ale to nie są moje ciężko zarobione pieniądze i nie ja powinnam je wydawać. A po za tym, lubię swoją pracę, a to co zostawia mi mama przydaje się komuś innemu. Minęłam szybko jedną przecznice, więc pozostają jeszcze dwie. Włożyłam do uszu słuchawki, żeby umilić sobie drogę i podwinęłam rękawy bluzy. Cholera jak ja nie lubię bluzek z długimi rękawami, ale co ja poradzę na to, że w szkole muszę w takich chodzić? Tak, dobrze przeczytaliście, muszę.. To wszystko przez nietolerancje nauczycieli do tatuaży. Przecież nie miałam ich dużo. Tylko z trzy, albo cztery na każdej ręce.
Szłam po chodniku już ostatniej przecznicy i będąc już blisko warsztatu samochodowego, w którym pracowałam, przypomniałam sobie rozmowę z Cat. Czy ona zwariowała? Naprawdę nie chce mieć z tymi chłopakami doczynienia, a to że ona teraz zaczęła kręcić z Irwinem to nie powód, żebym nagle zaczęłam z nimi rozmawiać. No i jeszcze irytuje mnie ten blondyn.. Luther? Tak, chyba tak miał na imię.. Przez te trzy dni, od kiedy miałam z nim angielski, cały czas wgapia się we mnie, albo broni przed nauczycielami. Przez takich typków, aż odechciewa mi się chodzenia do szkoły. Chyba umiem sobie sama poradzić, czemu nikt tego nie rozumie?! Biorąc głęboki wdech i chowając słuchawki do kieszeni, weszłam do budynku. Rozejrzałam się po dość przestronnym pomieszczeniu i gdy zobaczyłam nogi przyjaciela, które wystawały spod auta po cichu podeszłam do maski. Nie myśląc długo uderzyłam w nią otwartą dłonią.
   -Hej Clifford! - w czasie, gdy wypowiadałam te słowa mogłam usłyszeć jak Michael uderza głową o podwozie samochodu. Zaczęłam się śmiać, a po chwili zobaczyłam czerwoną ze złości twarz chłopaka.
   -Odbiło ci Alli?! - różowo włosy zaczął powoli się podnosić, pocierając dłonią bolące miejsce na głowie.
   -Przepraszam, nie mogłam się powstrzymać. - przestałam się śmiać, ale cały czas się do niego uśmiechałam. Chłopak tylko pokręcił głową i w ostateczności zmierzwił swoje włosy.
   -Dobra, nie ważne.. - westchnął wyraźnie rozbawiony i zaczął kierować się do innego auta. - W tym aucie musisz wymienić klocki hamulcowe, świece, olej i sprawdzić czy z prędkościomierzem wszystko okey.. - wyjaśnił chłopak i zatrzymał się przy czerwonym pojeździe. Spojrzałam na niego zdziwiona i uniosłam brew.
   -Serio, tylko tyle? - zdjęłam plecak i rzuciłam go pod ścianę. - Przecież zrobię to najwyżej w godzinę, nie rozumiem po co ściągnąłeś mnie tu w czasie lekcji. - westchnąłam i ściągnełam bluzę pod którą znajdował się top.
Michael podszedł bliżej mnie i objął mnie jedną ręką w pasie, a drugą założył mi kosmyk włosów za ucho.
   -Wiesz Alli... - zaczął i zbliżył swoje usta do mojego ucha, żebym usłyszała jego szept. - Szefa nie ma, jego biuro jest wolne i pomyślałem, że.. - nie skończył, tylko wymownie zaczął całować moją szyję.
Uśmiechnąłam się i biorąc jego twarz w ręce zaczęłam go zachłannie całować. Tak dawno, nie mieliśmy ze sobą zbliżenia, brakowało mi tego. To wszytko przez tą zołze Bonnie, byłą Mikeya. Uczepiła się do niego jak wrzód do dupy, a on nie umiał jej od siebie odgonić, ale teraz jest wolny. I cały mój.
Na krótką chwilę odsunąłam się od chłopaka, by zdjąć swój top, ale po chwili znów całowałam go namiętnie i oplatałam nogami jego biodra. Michael zaczął powoli i chwiejnie kierować się w stronę biura szefa, a ja uśmiechnęłam się przez pocałunek. Kiedyś wspominałam.mu o tym, że marzę, aby uprawiać seks w tamtym miejscu, a on to zapamiętał.
Chyba wiem co teraz myślicie. Tak, Michael to mój przyjaciel, ale taki z korzyściami...

*Luke*

   -Cholera jasna, Ashton nie rozumiesz, że nie mam ochoty? - spojrzałem na przyjaciela i poprawiłem plecak na ramieniu.
   -Będzie Wood.. - zachęcał chłopak, a ja już wiedziałem, że jednak zmienię zdanie.
Nie wiem co takiego jest w tej dziewczynie, ale ciągnie mnie do niej. Brzmi to niedorzeczne, przecież znam ją może z cztery dni, no i jeszcze nie rozmawiałem z nią w cztery oczy. Najgorsze było to, że cały czas mnie zlewała. Gdy chciałem pomóc jej w kłótni z nauczycielem, ta patrzyła na mnie złowrogo i wychodziła z klasy. Nie rozumiem jej.
   -Dobra Ash, co to ma być za film? - westchnąłem i usiadłem na pobliskiej ławce, a obok mnie usiadł kumpel, ze zwycięskim uśmiechem na twarzy, który ukazywał jego dołeczki.
   -Jeszcze nie wiadomo, wybierzemy coś na miejscu. - uśmiechnięta Cat usiadła na kolanach blondyna i zmierzwiła mu włosy. Pasowali do siebie. Ona lubiła się śmiać, a on ją rozśmieszać. Cały czas zaprzeczali, że coś między nimi jest, ale ewidentnie to widać, że coś jednak jest na rzeczy.
   -A gdzie Calum? - rozejrzałem się, chcąc znaleźć wzrokiem kolegę, ale nadaremno.
   -Zerwał z Jack'em, poszedł się przejść. - chłopak westchnął i położył głowę na ramieniu Cat.
Cholera, znowu? Nie mają już co robić? To chyba ich siódmy raz, a może ósmy.. Przestałem liczyć po piątym. Jack cały czas zdradza chłopaka i zrywa z nim, a ten po tygodniu leci zapytać, czy może nie zechciałby spróbować jeszcze raz.
Zawsze dzwonił do mnie zapłakany i pytał dlaczego zdarza się to jemu. A co ja miałem mu powiedzieć? Cholera, Jack nie zasługuje na Caluma, ale chłopak ślepo wierzy w jego miłość.
   -A przyjdzie? - spytałem z nadzieją. To z Calumem najlepiej się dogadujemy. Przez te trzy lata, gdy mnie nie było cały czas utrzymywaliśmy kontakt telefoniczny, a od czasu do czasu spotykaliśmy się.
   -Raczej tak, zobaczymy pod kinem. - Ash położył dłoń na kolanie dziewczyny i lekko je potarł. Teraz nawet nie uwierzę, że nie są razem...
   -A jak tam u was? - spojrzałem najpierw na blondyna, a później na Cat.
   -Co u nas? - dziewczyna popatrzyła na mnie zdezorientowana.
   -No jesteście razem? - spytałem z rozbawieniem.
Chłopak spojrzał na dziewczynę, a ta uśmiechnęła się.
-No, tak... Jesteśmy razem. - Ashton wreszcie przeniósł wzrok na mnie i uśmiechnął się.
   -Gratuluję, stary! - przybiliśmy piątke, a Cat zaśmiała się.
   -Dobra, nie mamy co przedłużać, jedziemy pod kino, bo Alli będzie tam za parę minut.. - dziewczyna wstała i wzięła Asha za rękę.
   -Ja pojadę osobno. - ruszyłem za nimi, a po chwili już mogłem cieszyć się jazdą.
Kocham jeździć, szybko jeździć. Zawsze dawało mi to wielką ucieche, ale nie teraz, gdy z motorem coś się działo. Nie wiedziałem co, nie znam się na tym, ale też nie wiem komu mógłbym powierzyć do naprawy moje cudeńko.
Po chwili byliśmy wszyscy na miejscu i kierowaliśmy się do wejścia, gdzie stała już brunetka. Miała na sobie zwykłą, czarną bokserkę i granatowe spodnie, a na nogach białe trampki za kostkę. Prezentowała się bardzo dobrze, a uśmiech na jej twarzy wszystko dopełniał. Siniak pod okiem już prawie zniknął, co czyniło z niej jeszcze piękniejszą dziewczynę.
   -Hej Alli! - Cat puściła rękę Ashtona i podbiegła do niej, aby się przytulić. Zastanawiałem się czemu brunetka jest taka szczęśliwa. To było cholernie widać, a ja poraz pierwszy ujrzałem jej pełny uśmiech.
   -Co taka szczęśliwa? - Valentine zadała pytanie, które mnie nurtowało.
   -Dobry dzień w pracy. - przyznała dziewczyna i związała włosy w kucyk gumką, którą miała na nadgarstku. 
   -Mickey? - Cat uniosła znacząco brew i uśmiechnęła się.
   -Tak, Cat. To był zajebisty seks, jeśli do tego dążysz. - powiedziała nieskrępowana dziewczyna. Spojrzałem na nią dużymi oczami, ale ta nawet nie zwróciła na mnie uwagi, tylko odepchnęła się od ściany, o którą się opierała i ruszyła do budynku.
Czy ja do cholery dobrze słyszałem? Seks? Ta dziewczyna coraz bardziej mnie zadziwia. Mówić o tak intymnej rzeczy przy wszystkich i tak otwarcie? Pokreciłem głową i poszedłem za wszystkimi. Nie, żebym sam był prawiczkiem, bo tak nie było, ale nigdy nie chwaliłem się wszystkimi swoimi podbojami publicznie. I kim jest do chuja Mickey?! Nagle dziewczyna zatrzymała się.
   -Cholera Cat, nie mogę iść z wami. - posłała jej przepraszające spojrzenie i zaczęła się wycofywać.
   -Czemu? - dziewczyna spojrzała na nią zdziwiona i chyba trochę zaniepokojona.
   -Luna. Ona mnie zabije, jeśli znów nie pojawie się na meczu. Serio muszę lecieć, mam jeszcze niecałe dwadzieścia minut, a jestem na nogach. - brunetka założyła kosmyk włosów za ucho, który uciekł jej z uścisku gumki i machając ostatni raz zaczęła coraz szybciej iść w stronę wyjścia.
   -Podwiozę cię! - ruszyłem za nią, ignorując zdziwione miny przyjaciół.
   -Nie, dzięki Luther, ale poradzę sobie. - odpowiedziała szybko, nawet na mnie nie spoglądając.
   -Luke. - poprawiłem ją cicho i ze smutkiem w głosie, nie przestając za nią iść. Super, nawet nie pamięta mojego imienia.
   -Co? - spojrzała na mnie zdziwiona przez ramię, ale nie zwolniła kroku.
   -Mam na imię Luke. - powiedziałem głośniej i przygryzłem wargę.
   -Nie ważne. - mruknęła i machnęła lekceważąco ręka. Już teraz powinienem dac sobie spokuj i pozwolić jej iść samej, ale nie bez powodu jestem blondynem, więc złapałem ją za ramię i zatrzymałem.
   -Nalegam, abyś dała mi się podwieźć. - powiedziałem patrząc jej w oczy i oblizałem usta. Dziewczyna wyrwała się z mojego uścisku.
   -Powiedz mi, czy ja wyglądam jakbym kurwa potrzebowała pomocy?! - zadała retoryczne pytanie, a ja w duchu dziękowałem bogu, że na parkingu nikogo teraz nie ma. - Raczej nie wydaje mi się. Przyczepiłeś się do mnie jak wrzód do dupy, a ja mam cię już dość! Zapamiętaj, że nie potrzebuje twojej jebanej pomocy, ani nikogo innego! Dam sobie radę sama. - ostatnie zdanie powiedziała już nieco ciszej i nie czekając na żaden ruch z mojej strony, odwróciła się i po prostu odeszła. Chwilę stałem tam i patrzyłem na oddalącą się brunetkę. Otrząsając się po nie małym szoku chciałem już odejść, ale nagle moja uwagę przykuła rzecz na ziemi. Kucnąłem, aby się lepiej temu przyjrzeć i już wiedziałem co to jest. Portfel Alli.
Muszę jej go oddać.

4 komentarze:

  1. Będę szczera...
    Alli jest w tym rozdziale suką dla Luke'a.
    Biedny blondasek się stara, a ona nie pamięta jego imienia :(
    Mimo to rozdział zajebisty
    Co do błędów, ja nie zauważyłam żadnego xd
    za ciekawa fabuła, żeby na takie rzeczy uwagę zwracać xd
    Czekam na next
    @CrazolAlex xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahha jak bić to tylko za głupie myśli ;P Rozdział super i siedziałam i się śmiałam haha, a Mickey i hmm seks w kantorku to jest to hahah ;) Czekam już na kolejny ;* Zapraszam także do siebie ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Twoje rozdział zawsze mają więcej komentarzy, niż moje. Widocznie twoje są lepsze.
    Jestem wredna i znalazłam kilka błędów, ale czepiać się nie będę :p
    Rozdział świetny. Fabuła mi się podoba. Brawo, mój geniuszu x
    Czekam na kolejny
    ineedangelinmylife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Mimo, że to dopiero drugi rozdział, to muszę powiedzieć, że powoli zakochuję się w tym ff. Jedynie do czego mogę się przyczepić to błędy, ale jak znajdziesz betę, to wszystko będzie perfekcyjnie. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. :)
    Twitter: @fancyUchiha

    OdpowiedzUsuń