czwartek, 4 grudnia 2014

Informacja!

Drodzy czytelnicy! Dobry wieczór wszystkim ;)
Mam dla was ważną informację, więc mam nadzieję, że przeczytacie to do końca. Nie jestem pewna, jakie są wasze upodobania, ale ustaliłam, że przeniosę to fanfiction na wattpad'a.
Oczywiście, jeśli będziecie chcieli, to piszcie, a ja będę dodawać i tutaj, ale nie wydaje mi się, żeby to miało sens.
Tutaj macie link <klik>
Notatka nie długa jak widzicie, po prostu chciałam was o tym poinformować.
Piszcie, jeśli chcecie, abym dodawała tutaj rozdziały ;)
Kocham was i do następnego na wattpad !

środa, 12 listopada 2014

Rozdział 11

*Alli*
Po sprzeciwieniu się policjantom na pojechanie na komisariat i po pół godzinnym zeznaniom pożegnałam funkcjonariuszy zamykając za nimi drzwi domu z westchnięciem. Oczywiście jestem na tyle beznadziejną kryminalistką, że w czasie mojej zemsty niezauważalnie zgubiłam swoją legitymację, której prawdę mówiąc nie używałam od lat i zupełnie o niej zapomniałam. Jednak ona chciała zemścić się na mnie i w najmniej chcianym momencie zgubiła się w domu samobójcy. Zła na swoją lekkomyślność opowiedziałam policjantom bajeczkę, którą wymyśliłam na poczekaniu, a mianowicie: tamtego wieczoru poszłam do Sama z chęcią nauki gry na gitarze. W rzeczywistości umiałam dość dobrze grać, tato nauczył mnie paru chwytów. Wracając do wydarzeń z tamtego dnia poszłam do niego i zaproponowałam, aby dawał mi prywatne lekcję. Sam był nauczycielem muzyki w związku z czym umiał grać na wielu instrumentach z tego co wyczytałam na jego profilu na jednym z portali społecznościowych, więc umówiliśmy się na za tydzień na pierwszą lekcje. Wyszłam od niego widząc, że jest w nie najlepszym humorze i nie chcąc zabierać mu więcej czasu, więc pewnie wtedy moja jakże kochana legitymacja musiała wypaść z tylnej kieszeni spodni lub z kurtki, tego nie byłam pewna. Policjanci, wierząc lub nie, zapisali wszystko w notatniku i wychodząc zapewnili, że jeszcze się odezwą. 
Kręcąc głową ruszyłam do kuchni, gdzie siedzieli moi przyjaciele. Nie byłam pewna ile wyłapali z mojej rozmowy z  funkcjonariuszami, ale miałam nadzieje, że jak najmniej. W sumie nie myliłam się, bo gdy byłam w pomieszczeniu Cat tylko zapytała, czy naprawdę chcę nauczyć się gry. Pokiwałam głową zgadzając się z tym, bo co miałam powiedzieć? Nie no coś ty, napieroliłam im głupot, żeby się ode mnie odwalili, bo to ja na serio go zabiłam.? No właśnie, to nie najlepsze rozwiązanie. 
Po niespełna dziesięciu minutach wszyscy musieli już iść, ponieważ był środek tygodnia, a oni i tak opuścili już lekcje, więc chcieli chociaż stawić się w domu przed powrotem ich rodziców z pracy. Pożegnałam się z nimi uśmiechem i podążyłam do łazienki, aby się odświeżyć i zrzucić z siebie ten ciężar kłamstwa. Mimo, iż  wiedziałam, że robie przysługę całemu światu zabijąc tego bydlaka nadal miałam sumienie. Po ściagnięciu z siebie brudnych rzeczy i wrzuceniu ich do kosza przy umywalce weszłam pod prysznic i włączyłam wodę klnąc pod nosem. Woda była lodowata jak cholera i w momencie odechciało mi się jakiegokolwiek kontaktu z nią, ale gdy przekręciłam w odpowiednią stronę zaczęła robić się ciepła, a po chwili rozgrzała się do takiej temperatury jaką uwielbiam. Uśmiechając się stanęłam pod strumieniem i, uprzednio wylewając sobie na dłoń odrobinę żelu o zapachu cytrusu, zaczęłam myć pokolei różne części ciała. Skończywszy z tym wzięłam się za włosy myjąc je truskawkowym szamponem. Niezbyt dobre połączenie, ale to moje ulubione zapachy i z żadnego nie chciałam zrezygnować. Będąc już na środku łazienki wytarłam swoje włosy i ciało, po czym zawinęłam ręcznik na wysokości piersi, tak, aby się nie zsunął.
Przeglądając się jeszcze przez chwilę w lusterku uświadomiłam sobie ile minęło czasu od tamtego poranka w którym obudziłam się z kacem i siniakiem pod okiem. Niby nie było to tak długo jak przypuszczałam, bo chyba niecałe trzy tygodnie, ale to i tak dało mi do myślenia. Od tamtego czasu byłam mniej chamska dla wszystkich, oczywiście oprócz Luke'a, i coraz więcej myślałam o swojej przeszłości zamiast skupić się na teraźniejszości lub przyszłości. Potrząsnęłam głową, aby odrzucić od siebie te myśli. Wyszłam z łazienki i podśpiewując pod nosem ruszyłam do swojej sypialni. Będąc już w pomieszczeniu zdjęłam z siebie ręcznik i rzuciłam go na krzesło przy biurku. Z szuflad na przeciwko łóżka wyciągnęłam bielizne i zaczęłam ją ubierać, gdy nagle usłyszałam jak ktoś spada z łóżka drugi raz dzisiejszego dnia. Zmarszczyłam brwi i spojrzałam przez ramie na podłoge.
-Witaj Luke. - uśmiechnęłam się do niego lekko, nie chcąc pokazać mojego zdziwienia. Byłam święcie przekonana, że wyszedł razem z resztą. Założyłam bielizne.
-Cześć. - mruknął i w momencie, gdy się do niego odwróciłam mogłam zobaczyć, że się rumieni. - Cholera.. ja prze-przepraszam, nie chciałem zo-zobaczyć cię.. nagiej. - jąkał się patrząc wszędzie, tylko nie na mnie.
-Jest okey. - zaśmiałam się i ubrałam dresy i szeroką bluze. - W sumie myślałam, że już cię nie ma. 
-Musiałem odespać, to wszystko co działo się wczoraj było dla mnie tak jakby nowością. - powiedział pocierając dwuznacznie nos. Skinęłam głową i wzruszyłam ramionami po czym wyciągnęłam z szafy dresy i bluzke.
-Są męskie, żeby nie było. - oznajmiłam rzucając mu rzeczy. - Możesz skorzystać z łazienki, będę na dole. - uśmiechnęłam się do niego ostatni raz i wyszłam z pokoju idąc do salonu. 
Usiadłam na kanapie, włączyłam jeden z tych dennych seriali i okryłam się kocem. Chwilę po ty zachciało mi się jeść, co zdziwioło mnie samą, więc pobiegłam do kuchni, wzięłam sobie paczkę chipsów i wruciłam na swoje wcześniejsze miejsce. 
-Będę gruba. - westchnęłam, gdy zjadłam już połowe zawartości paczki.
-Wydaje mi się, że nie będziesz gruba, a właśnie przytyjesz na tyle, aby być w sam raz. - usłyszałam i prawie krzyknęłam, gdy Luke usiadł obok mnie. 
-Przestraszyłeś mnie. O kurwa, mam zawał. - jęknęłam kładąc sobie ręke na sercu chcąc, aby jego bicie uregulowało się. Naprawdę jego nagła odpowiedź wystraszyła mnie, ale gdy otworzyłam oczy i spojrzałam na niego prawie zadławiłam się własną śliną. 
Wyglądał dobrze, zbyt dobrze. Jego jeszcze mokre włosy opadały mu lekko na czoło, a twarz była zaróżowiona jeszcze po prysznicy. Uśmiechnął się do mnie, a ja odwróciłam wzrok.
-Spierdalaj. - warknęłam, nie wiedząc co powiedzieć. W pewnym stopniu byłam onieśmielona.
-Spierdalaj? - zmarszczył brwi i oparł się wygodnie.
-Spierdalaj. - powtórzyłam.
-Czy "spierdalaj" będzie naszym "na zawsze"? - spytał niewinnie, a ja nic nie mogłam na to poradzić, że zaśmiałam się głośno. 
-Czy ty właśnie cytujesz Gwia...
-Zamknij się. To przez moją mame. Zmusiła mnie, żebym to z nią obejrzał. -  wymamrotał. 
-Już ją lubie. - stwierdziłam częstując go chipsami. - I szczerze mówiąc jeszcze nigdy jej nie widziałam, czemu nie ma jej w kawiarni? 
-Jest, tylko zawsze na zapleczu. Papierkowa robota i takie tam, wiesz.. - wzruszył ramionami, a ja pokiwałam głową w geście zrozumienia. - Więc co będziemy robić? 
-Mam ochotę obejrzeć film, a ty rób co chcesz. - wzruszyłam ramionami i zaczęłam skakać po kanałach, aż wreszcie natknęłam się na czwartą część Harry'ego Potter'a. Uśmiechając się postanowiłam zostawić na tym, ponieważ uwielbiałam tą serie. 
-Serio? Harry Potter? - jęknął Luke i włożył sobie garść chipsów do buzi.
-Jak ci się nie podoba to wyjdź. - wywróciłam oczami i skupiłam się na ekranie.
-Jak można to oglądać?
-Harry jest najbardziej uroczym, a zarazem najseksowniejszym chłopakiem jaki stąpał po tej ziemi, więc zamknij się i daj mi oglądać. - westchnęłam. 
Chyba podziałało, bo blondyn przez reszte filmu nie odezwał się ani słowem. Ku mojemu niezadowoleniu film po godzinie skończył się, najwidoczniej właczyłam pod koniec. Rozciągnęłam się i spojrzałam na chłopaka, który mi się przyglądał. 
-Co? - spytałam i poprawiłam swoje jeszcze lekko mokre włosy.
-W wilgotnych włosach wyglądasz uroczo. - uśmiechnął się, a ja odwróciłam wzrok i, o kurwa, zarumieniłam się. 
Wypychając językiem policzek wstałam i wyłączyłam telewizor, po czym skierowałam się do wyjścia. 
-Gdzie ty idziesz? - Luke ruszył za mną. 
-Jeszcze nie wiem, ale coś wymyśle. - wzruszyłam ramionami i założyłam buty na nogi. 
-Możemy pojechać do kawiarni. - zaproponował, a ja znów wzruszyłam ramionami. Jego wcześniejszy komentarz mnie zawstydził i naprawdę nie wiedziałam jak się teraz zachować. Związałam włosy w kitke i założyłam czapke, po czym wyszłam z domu. Poczekałam, aż blondyn wyjdzie i zamknęłam drzwi na klucz. Odwróciłam się i, o na Boga, zobaczyłam mój motor. Spojrzałam na Luke'a, który już wyciągał kluczyki i ruszył ku pojazdowi.
-To twój? - spytałam udając zdziwienie, chłopak skinął głową. - Wow, nie wiedziałam, że ktoś taki jak ty umie jeździć na motorze. - mruknęłam  i usiadłam za chłopakiem, który już siedział na motorze. 
-Jeszcze wiele o mnie nie wiesz, kochanie. - uśmiechnął się do mnie przez ramie i ruszył szybko w kierunku do którego zmierzaliśmy. 
Czy on właśnie nazwał mnie kochaniem? Co się stało z Luke'm którego znałam? Gdzie jego lekko zawstydzony wyraz twarzy? Gdzie do cholery jego niewinność?! Zanim zdołałam cokolwiek o tym pomyśleć byliśmy już na miejscu. Zeszłam z motoru i bez zbędnych komentarzy weszłam do środka. Rozanielona pani Cook od razu podała mi kawę, którą zawsze zamiawiałam i wskazała wolny stolik do którego się udałam. Nim się zorientowałam Luke siedział przy mnie ze swoją herbatą. 
-Fu, jak można to pić. - skrzywiłam się i wzięłam łyk swojej, jeszcze gorącej, kawy. 
-Mógłbym zadać ci to samo pytanie. - wskazał na mój kubek, a ja wzruszyłam ramionami.
-Uwielbiam kawę. 
-A ja uwielbiam herbatę. 
Spojrzałam na niego, a on odwrócił ode mnie wzrok. Uśmiechnęłam się na myśl, że nie tylko ja w niektórych sytuacjach czuje się niezręcznie. Po tym jak w ciszy wypiliśmy spojrzałam na zegarek. Było dużo po siedemnastej, a ja zdziwiłam się jak może być już tak późno. Westchnęłam i odepchnęłam od siebie lekko kubek.
-Zbieram się powoli. - oznajmiłam pocierając ręką twarz. Czemu jestem tak bardzo śpiąca? Sama nie wiem.
-Gdzie masz zamiar iść? 
-Muszę iść sprawdzić, czy nie jestem potrzebna w pracy. Nie było mnie tam ponad pięć dni, aż dziwne, że jeszcze mnie pan Clifford nie zwolnił. 
-Mogę cię podwieźć. - zaproponował Luke, a ja potrząsnęłam głową.
-Dam radę. - wstałam i podeszłam do lady, aby zapłacić, ale nie było tam pani Cook jak się spodziewałam, a inna kobieta. 
-Przepraszam, chciałabym zapłacić za moją kawe. - uśmiechnęłam się do niej lekko.
-Oczywiście kochanie. - odwzajemniła uśmiech i podała mi rachunek, a ja jej pieniądze. - Masz oryginalny tatuaż. - wskazała na jeden na moim nadgarstku. - Co oznacza?
-To data. - szepnęłam spoglądając na niego. Dzień morderstwa mojego taty. - Po arabsku, nic wielkiego.
-Nic dziwnego, że mój syn cię lubi. - zaśmiała się, a ja zmarszczyłam brwi i spojrzałam na Luke'a na którego patrzyła kobieta.
-Um, tak, dziękuję. - mruknęłam i ruszyłam do drzwi. 
-Mamo, to nie jest moja dziewczyna. - usłyszałam żałosny jęk Luke'a zanim opuściłam pomieszczenie.
Idąc zaczęłam o wszystkim myśleć. Nie żebym miała o czym, po prostu spędzając te parę godzin z blondynem czułam się tak... normalnie. Nie musiałam martwić się, że powiem coś źle, albo, że wyglądam jak gówno. Nawet uśmiechałam się częściej niż zawsze. Potrząsnęłam głową. 
Co ja pierdole? Przecież ja go nawet nie lubię. 




11 rozdział, pozdrawia haha okey mam nadzieje, że się podoba. Jak widzicie jest popołudnie naszej kochanej pary Aluke lub Lualli (omg nie umiem stworzyć im szipa :o) dobra, idk
Przepraszam za dodanie rozdziału tak późno, ale wena mnie opuściła i jeszcze ten cholerny laptop cały czas w naprawie.. okey nie ważne. Przepraszam za błedy, które są napewno. Trzymajcie się ❤ 

K O M E N T U J C I E 
P R O S Z Ę!